poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 30

   muzyka
   Po spotkaniu z Grece postanowiłam pójść do sklepu, aby kupić jakieś przekąski. W końcu chyba to robi się na nockach? Jedzenie słodyczy pod kołdrą i rozmawianie do bladego świtu o chłopakach, ubraniach i wyprzedażach to jedne z czynności które robią nastolatki. Tak mi się przynajmniej wydaję, ponieważ dawno nikt u mnie nie spał i można powiedzieć, że zapomniałam jak się wyprawia Piżama Party. Jednak przeczuwam, że Grece nie będzie miała nastroju do wielkich zabaw. Biorąc pod uwagę jej zły stan psychiczny spróbuję, aby tę noc przespała spokojnie.
   Uzbrojona w kilka siatek z chipsami, żelkami i paroma produktami potrzebnymi na obiad weszłam do domu. Zamierzałam ugotować zupę pomidorową. Przebrałam się w szare dresy i zwykłą białą koszulkę. W okół tali obwiązałam czerwony fartuszek w niebieskie kropki  i wzięłam się do roboty.

   Gotowanie szło mi dość mozolnie. Muzyka która dudniła z radia co chwilę opanowywała moje ciało i skłaniała do dzikich ruchów odrywając jednocześnie od pracy. Nic nie mogłam poradzić na energię, która zawładnęła mną dzisiejszego dnia. Czułam się dobrze i rześko. Przez myśl przeleciał mi wczorajszy pocałunek i myśli, że może to on wstrzyknął we mnie chęć do życia. Potrząsnęłam głową i zbeształam się mentalnie za takie głupie pomysły. Przecież to niemożliwe.
   Do moich uszu dobiegła piosenka zespołu Clean Bandit i momentalnie zaczęłam kręcić biodrami w dość figlarny sposób. Równocześnie jedną ręką mieszałam zupę a drugą szperałam w szafce nad sobą i szukałam ziela angielskiego. Cieszyłam się, że jestem sama w domu, ponieważ moja energia wywoływała na mnie dziwne zachowanie i nie wybaczyłabym sobie gdyby ktoś widział mnie teraz kręcącą tyłkiem na prawo i lewo.
   Niespodziewanie poczułam uścisk na biodrach i bijące ciepło z innego ciała. Zdębiałam. Ktoś musnął mnie palcami po nagiej skórze tuż pod żebrami. (Dresy musiały mi lekko opaść przez moje tańce...) A następnie ktoś zaciągnął się mym zapachem trzymając głowę w wgłębieniu mojej szyi.
   - Cześć - usłyszałam mruknięcie. To on.
   Szybko oprzytomniałam i chciałam się od niego oderwać ale Zayn trzymał mnie mocno.
   - Jeszcze chwila. Pachniesz tak cholernie dobrze.
   Zmarszczyłam brwi i tym razem skutecznie się wyrwałam z jego uścisku. Odwróciłam się do niego przodem i odepchnęłam. Cofnął się o krok.
    - Może mylisz zapach z zupą którą właśnie robię. - odgryzłam się.
   Zayn podnosi jeden kącik ust nadając sobie cwaniacki wyraz twarzy.
   - Nie sądzę.
   - Co tu robisz? - usłyszałam w tym pytaniu złość. Sama nie wiem czemu nagle poczułam zirytowanie do tego chłopaka. Chciałam nawet na niego krzyczeć, tylko dlaczego? Dlatego, że wczoraj odjechał po tym jak mnie pocałował? Dlatego, że napadł na dom Grece i teraz ona żyje w ciągłym strachu? A może dlatego, że zaczynam odczuwać do niego jakieś nieznane mi wcześniej uczucie? Czy dlatego, że włamał się znów do mojego domu? Albo po prostu dlatego, że chce ukryć jakąś kwitnącą radość na jego widok?
   - Przyszedłem zobaczyć co u ciebie. Nie byłaś dziś w szkole. - odpowiedział niewzruszony moim wściekłym spojrzeniem. Oblizał dolną wargę gdy jego spojrzenie powędrowało na moje usta. Poczułam się nieswojo pod jego chciwym spojrzeniem.
   - Poszłam z Grece do kawiarni. Rozmawiałyśmy.
   - Tak? O czym? - jego ton był pretensjonalny. Zbliżył się o krok a ja przylgnęłam bo blatu. Nadal czułam pewnego rodzaju złość.
   - Ona się boi - zaczęłam przez chwilę niepewna czy powiedzieć mu o jej obawach. Co jeśli to on a nie Harry jest tego sprawcom? Nie, na pewno nie. - Czuje się obserwowana i śledzona. Dostała jakiegoś esemesa o dziwnej treści... Nie może spać ani jeść, ma koszmary i w ogóle nie wychodzi z domu. A to wszystko przez ten napad... - Spojrzałam na niego lecz on odwrócił głowę. Wyglądał jakby bił się z myślami i nad czymś gorliwie zastanawiał. Zacisnął szczękę. - Zayn...?
   - Poradzi sobie. Pewnie to jej minie. - Jego głos zmienił się diametralnie. Mocny i pewny siebie ociekający kamienną powagą.
   - Poradzi? Nie widziałeś jaka była dziś rozbita. Nie widziałeś jak wyglądała. Ten napad...
   - Myślisz, że to moja wina? Że skakałem z radości, gdy dowiedziałem się który dom mamy okraść? Już ci kurwa tłumaczyłem co robię i dlaczego. To moja praca. - warknął.
   Spuściłam głowę. Poczułam się głupio. Tak, tłumaczył czemu tym się zajmuję a ja to zrozumiałam. Przyszedł tu, żeby sprawdzić co u mnie a ja biję do niego niechęcią chociaż sama nie wiem dlaczego. Sprawiam problemy? Może, ale po prostu nie mogę pogodzić się ze złym stanem Grece, który jest spowodowany tym głupim napadem. Na szczęście moja złość powoli ze mnie spływa.
   - Rozumiem. Nie chciałam cię zezło...
   - Ciii... - uciszył mnie przytykając palec do mych warg. Zbliżył się tak, że ocieraliśmy się klatkami piersiowymi i znów poczułam ten cudowny zapach. Jego zapach.
   - Nie masz pojęcia jak na mnie działasz Witsoon - Posłał mi szeroki uśmiech - A te tańce, które przed chwilą odstawiałaś... - westchnął.
   Zaczerwieniłam się jak burak. Spuściłam głowę nie mogąc poradzić sobie z zażenowaniem. Nie wiedziałam ile tak obserwował moje szalone ruchy ale z pewnością miał przy tym niezły ubaw. Cholera.
   - Uwielbiam gdy się rumienisz - powiedział podnosząc mój podbródek - I mam nadzieje, że jeszcze kiedyś dla mnie zatańczysz. - Przybliżył swoje usta do moich lecz ja go lekko odsunęłam.
   - Wczoraj... Dlaczego wczoraj odjechałeś? - Chyba zbiłam go z tropu bo uniósł brwi ze zdziwienia.
   - Chciałaś jeszcze co?
   - Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. - Skoro już tu jesteś to możesz pomóc mi upiec ciasteczka. - Zdecydowałam się na najlepsze wyjście: zmianę tematu.
   Roześmiał się na głos.
   - Nie jestem najlepszy w pichceniu.
   - Sprawdźmy to.
   - Prowokujesz mnie Witsoon? - Znów zbliżył się blisko. Bardzo.
   - Nie, ja tylko chcę sprawdzić czy rzeczywiście nie umiesz pichcić. - Sprawnie wyślizgnęłam się spod niego zanim zdążył dotknąć moich włosów.

   Zupa pomidorowa była już gotowa więc mogliśmy się wziąć się pieczenie ciasteczek. Pomyślałam, że same chipsy i żelki nie wystarczą na dzisiejszą noc. Nic nie zaszkodzi gdy dopiecze się blachę ciastek z domowego przepisu. Sama też nie wiem co mnie wzięło na wspólne gotowanie z Malikiem. Może po prostu chciałam sprawić aby znów był taki miły i rozluźniony jak wczoraj a dzisiejsza energia dodawała mi kreatywnych chęci.
   - Teraz musisz to ugniatać aby cała masa trzymała się razem. - Podałam mu miskę z masą na ciasto. To łatwe zadanie więc mam nadzieje, że temu podoła. Z jajkami nie szło mu najlepiej... Nie zdążał rozbijać ich do miski, bo gdy tylko jakieś chwycił pękało mu w dłoni. Tłumaczyłam to sobie nadmierną siłą czy brakiem delikatności. Za każdym rozbitym jajkiem ociekającym na podłogę wybuchałam niekontrolowanym śmiechem co wzbudzało w nim lekką irytację ale też rozbawienie.
   Pozostawiłam go se swoim zadaniem i zaczęłam szukać czekolady. Miałam zamiar dodać trochę tego produktu aby ciasteczka były nieco słodsze. Bo przecież nic tak nie smakuje jak czekolada...
   W moich poszukiwaniach znów rozproszyła mnie muzyka przez co zrobiłam parę niekontrolowanych ruchów. Ruch biodrami, wymach nogą, odchylenie głowy. Co się ze mną dzieję?Czyżbym zapomniała, że za mną stoi Zayn Malik? Zerknęłam za siebie z nadzieją, że tego nie widział.
   - Nie krępuj się - powiedział z rozbawieniem. Oczy błyszczały mu gdy skanował moją sylwetkę, tylko że ja nie wiedziałam dlaczego. W za dużych dresach i czerwonym fartuszku w niebieskie kropki chyba nie ma nic podniecającego. Speszona odwróciłam wzrok. - Umm... chyba ta masa nie chce ze mną współpracować.
   Westchnęłam ociężale. Nawet tego nie potrafi zrobić? Przewróciłam oczami i poczłapałam do jego stanowiska pracy. Zerknęłam do miski i ujrzałam pokruszoną masę o kolorze kremowym. Zgromiłam go spojrzeniem na co zrobił tylko nie winną minę.
   - Było by łatwiej bez miski.
   Rozłożyłam masę na wielkiej desce i zaczęłam ugniatać. Niemożliwe, że nie miał siły sam tego zrobić... Znów przewróciłam oczami i skupiłam się na formowaniu ciasta.
   - Twoje palce lepiej sobie z tym radzą. - stwierdził. Czułam jak wypala wzrokiem dziurę w moich dłoniach.
   Zirytowana znów spłonęłam rumieńcem. Jednak postanowiłam zignorować tę uwagę.
   - Potrzeba więcej mąki - Chwyciłam za otwartą już paczkę produktu, który stał wprost pod Malikiem na blacie. W mgnieniu oka wybuchł z niego "biały kusz" który osadził się na twarzy Zayna.
   Lekko zdziwiona po chwili zaczęłam się śmiać z miny chłopaka. Mocno zaciśnięte usta, zamknięte oczy i mąką na policzkach oraz brodzie sprawiały, że wyglądał jak klaun. Mój śmiech zagłuszał nawet głośno puszczoną muzykę z radia. Rozglądnęłam się za swoim telefonem i w pośpiechu sięgnęłam po niego aby uchwycić ten komiczny wyraz twarzy. Pstryknęłam fotkę.
   - Śmieszy cię to Witsoon? - wycedził. Nagle chwycił opakowanie mąki. Wiedziałam co chcę zrobić.
   - Zayn nie rób... - BUCH. Moje pole widzenia ogarnął biały pył który teraz unosił się w całej kuchni.
   Jęknęłam spoglądając na swoje ubranie i buty które pokrywała biel. Czując w nozdrzach mąkę wydałam z siebie głośne psiknięcie. Teraz Zayn śmiał się gardłowo z mojej osoby która zapewne przypominała bałwana. Posłałam mu udawane groźne spojrzenie. Mimo wszystko bardzo mnie to śmieszyło.
   - Pożałujesz tego! - krzyknęłam i chwyciłam jeszcze raz na w pół pustą paczuszkę mąki.
   Zayn obszedł całą kuchnie aby mnie zmylić. Marne jego starania!
   - Co? Boisz się mąki?
   - Niczego się nie boję! - krzyknął i podbiegł do mnie. Tego się nie spodziewałam. Złapał mnie za uda i uniósł w górę. Znajdowałam się ponad jego głową dlatego nie wahając się ani sekundy dłużej, wysypałam resztę zawartości papierowego opakowania. Nagle jego kruczo czarne włosy pokryły się bielą.
   Zaklął pod nosem i brzmienie naszych rechotów połączyło się. Upuścił mnie nieco w dół tak, żeby nasze twarze były na równym poziomie. Musiałam owinąć swoje nogi wokół jego wąskich bioder. Nawet rzęsy miał pokryte mąką co wyglądało naprawdę śmiesznie. W ciszy wymienialiśmy uśmiechy i patrzyliśmy w głębie własnych oczu.
   - Teraz musimy iść razem pod prysznic. - przerwał w końcu milczenie. Pomyślałam, że tym komentarzem chciał wzbudzić we mnie rumieniec. Ale po chwili zdałam sobie sprawy, że moje policzki są pokryte bielą więc chyba nie to było jego zamiarem. Mówił poważnie? Po chwili zaczął mnie nieść przez kuchnie w stronę korytarza.
   - Zayn... - Uderzyłam go lekko w pierś dając tym samym znak aby mnie puścił.
   Spojrzał na mnie niezrozumiale i zatrzymał się ale nadal mocno trzymał.
   - Co?
   - Powinniśmy... Musimy posprzątać. - Nie patrzyłam na niego.
   Westchnął ciężko i już myślałam, że nie odpuści ale po chwili postawił mnie na ziemi. Obaj weszliśmy z powrotem do kuchni.

   Po uprzątnięciu bałaganu jakiego narobiliśmy przy naszej dziecinnej zabawie i wstawieniu ciasteczek do piekarnika, postanowiliśmy w końcu się umyć. Osobno.
   Wzięłam szybki zimny prysznic który wyswobodził mnie od lepiącej mąki. Stanęłam na przyjemnym dywaniku przed lustrem i po wytarciu włożyłam czarny zestaw bielizny. Gdy stanęłam już ubrana w koronkowym staniku i majtkach zaczęłam wycierać długie włosy. Trudno będzie z ich rozczesaniem, pomyślałam.
   Uniosłam wzrok i przeraziłam się. W odbiciu lustra zauważyłam Zayna stojącego w przejściu. Jak on...? Byłam pewna, że zamykałam drzwi!!! Odwróciłam się gwałtownie i już miałam powiedzieć, że ma się wynosić kiedy on zaczął iść w moją stronę gwałtownym i szybkim krokiem. Poczułam niewyobrażalny lęk. Co on chce zrobić?? Zadawałam to pytanie w myślach, bo do niego nie byłam w stanie się odezwać w tamtym momencie. Głos uwiązł mi gdzieś w gardle i nawet jakikolwiek ruch sprawiał mi trudność. Po prostu zesztywniałam.
   Po chwili już był przy mnie. Serce waliło mi jak młot pneumatyczny. Zdążyłam tylko zarejestrować ciemność jego oczy, po czym chwycił moją twarz i wbił swoje usta w moje. Naparł na mnie tak mocno, że musiałam chwycić się blatu za mną, żeby utrzymać równowagę. Całował tak zachłannie jakby każdy pocałunek był dla niego niezbędnym tlenem. Zaczęłam nieśmiało dotykać jego torsu, który napinał się pod każdym moim palcem.
   - Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. - mówił między pocałunkami.
   Puścił moją twarz i zaczął dotykać ramion, brzucha, pleców aż w końcu jedna dłoń ścisnęła mój pośladek. Momentalnie spuściłam głowę przerywając pocałunek. Chciałam się odsunąć lecz za sobą miałam blat. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że stoję przed nim w samej bieliźnie. Miałam kompleksy jak każda kobieta i nie chciałam, aby on je widział. Zawstydzona czułam jak się kurczę.
   - Przestań, masz piękne ciało - wyszeptał - Nie wstydź się je ukazywać.
   Chwycił mój podbródek i ponownie zaczął całować. Przypomniałam sobie, że już kiedyś staliśmy tak w pewnej łazience w namiętnej odsłonie. Przeszły mnie ciarki na to wspomnienie. Teraz było tak inaczej, lepiej.
   Zayn zaczął ściągać swoją koszulkę. Moim oczom ukazał dobrze wyrzeźbiony tors. Nie mogłam się powstrzymać od dotknięcia go. W tej samej chwili chwycił mnie za pośladki i podniósł usadzając na zimny blat. Teraz całował moją szyję. Czułam się wspaniale i ogrom podniecenia wciąż rósł ale nie byłam jeszcze gotowa. Coś mnie hamowało. Za wcześnie. Zbyt szybko. Niedługo przyjdzie Grece. Nie mogę. Nie jestem gotowa. Mimo, iż go pragnę to jeszcze nie chcę tego. To zbyt wiele. Nawet nie wiem czy jesteśmy razem.
   - Zayn... - Nie chciał teraz słyszeć- Zayn! - podniosłam głos aby dać mu do zrozumienia, że ma przestać. Spojrzał na mnie. - Jaa...
   - Posuwam się za daleko?
   - Tak. To znaczy... Nie chcę się śpieszyć - Skrępowana wbijam wzrok we swoje dłonie - Jeszcze nie jestem gotowa. Przepraszam.
   Po chwili ciszy która wydaje mi się wiecznością mówi:
   - Dobrze. - Przyjął to normalnie. Tak mi się wydaję. To znaczy zdaje sobie sprawę z tego, że on by chciał czegoś więcej i nawet trochę mi głupio, że go tak zwodziłam. Ale ja jeszcze nie jestem gotowa...
   Schodzę z blatu.
   - Muszę się wykapać - mówi. Stoję w miejscu i patrzę w jego oczy niczym zahipnotyzowana. Odchrząkuje. - Chyba, że chcesz zostać. - śmieje się.
   Natychmiast przytomnieje i chwytam moje brudne ubrania z podłogi. W pośpiechu opuszczam łazienkę.

   Siedzę w jadalni z trzema napełnionymi miskami zupy pomidorowej. Mam nadzieję, że Zaynowi będzie smakowało bo nieźle się napracowałam przy tym obiedzie.
   Emocje jeszcze ze mnie nie wyparowały po sytuacji w łazience a Malik już stoi w progu z mokrymi włosami z których spadają pojedyncze krople wody na nagi tors chłopaka. Mierzy mnie zaciekawionym spojrzeniem.
   - Mam twoją bluzę. - mówię i rzucam w niego czarnym materiałem. Jego wcześniejsza bluzka musiała się mocno pobrudzić. - Wyprałam.
   - Szkoda - Wkłada na siebie ubranie - Teraz czuję tylko proszek a nie twój zapach. - Rozsiada się obok mnie na krześle i bacznie przygląda zupie. - Zatruta?
   - Mam nadzieje, że nie. - posyłam mu szczery uśmiech.
   Już miał zamiar zasmakować pierwszej łyżeczki kiedy jego spojrzenie zatrzymało się na misce przed sobą. Spojrzał na mnie a potem z powrotem na puste miejsce. Nie ukrywał zdziwienia.
   - Spodziewasz się kogoś?
   - Zaprosiłam Grece na noc. Uznałam, że potrzebuje towarzystwa i...
   - Przyjdzie tutaj? - Wstaje gwałtownie.
   Nie pewnie robię to samo.
   - No tak, ale...
   - Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś? Nie może mnie tu z tobą zobaczyć. Przecież widziała moją twarz, zacznie coś podejrzewać. - mówi ostro.
   - Już jej powiedziałam, że to nie byłeś ty.
   - Co?!
   - Uspokój się. Spytała mnie, czy nie zauważyłam czasem podobieństwa między tobą a tamtym włamywaczem. Zaprzeczyłam.
   - Uwierzyła?
   - Chyba tak.
   - Chyba?! - wrzasnął. - Wiesz co będę musiał zrobić jeśli będzie sądzić, że to byłem ja?
   Otworzyłam szeroko oczy. Czy on właśnie chciał powiedzieć, że będzie musiał ją zabić?
   - Ale chyba nic jej nie zrobisz? - Cisza - Zayn? - Cisza - Zayn powiedz, że nic jej nie zrobisz! Przekonam ją, że to nie ty! Tylko proszę... - Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
   - Ciii... - Podchodzi i głaszcze mnie po głowie - Nic jej nie zrobię, tylko ty też nic jej o mnie nie wspominaj. Najlepiej żeby w ogóle rzadko mnie widywała. Dlatego muszę odejść zanim ona przyjdzie. - mówi łagodnie i przytula mnie.
   - Dobrze, rozumiem.
   Składa na moich ustach szybki pocałunek po czym w całym domu rozchodzi się dźwięk dzwonka do drzwi. Czuję jak brunet sztywnieje a do oczu napływa mu irytacja.
   - To ona.
   - Cholera - rzuca - Masz tylne wyjście?
   - Nie, ale wejdź na razie do garderoby i zaczekaj jak wejdziemy na górę - Prowadzę go pośpiesznie w stronę pierwszych drzwi na korytarzu. - Stąd będziesz wszystko widział i słyszał. - mówię i zostawiam go samemu sobie.
   Zmierzam do drzwi lekko się denerwując. Czuję jak dłonie mi się pocą a krew odpływa z twarzy. Chwytam za klamkę i otwieram drzwi. Ominęła mnie bez przywitania. Po prostu weszła do środka i stanęła na środku salonu. Była ubrana tak jak widziałam ją wcześniej. Czarne rurki, czarna bluza z kapturem, włosy o wiele bardziej potargane. Gdy tak chwile się jej przypatrywałam zauważyłam, że cała się trzęsie. Od zimna? Nie, na dworze jest przynajmniej osiemnaście stopni.
   - Grece? Wszystko w porządku? Cała się trzęsiesz. - Podchodzę do niej i dopiero teraz spostrzegam jej twarz. Cała opuchnięta, blada i mokra... Mokra od łez. Czerwone gałki oczne świadczą, że długo płakała. - O Boże, usiądź. - sadzam ją na fotel i klęczę przed nią. Nadal na mnie nie patrzy. Nie spojrzała ani razu odkąd tu weszła. - Co się stało? - pytam łagodnie. Niestety zamiast odpowiedzi otrzymuję kolejne pociągnięcie nosem. Podaje dziewczynie chusteczki, które z wdzięcznością przyjmuje. Czekam aż wydmucha nos po czym próbuję ponownie. - Grece, kochanie co się stało? - Brunetka nie raczy obdarzyć mnie spojrzeniem. Wzrok ma utkwiony w stolik przed sobą. Nie mam pojęcia jak się zachować, dzwonić na pogotowie czy policję? Wiem, że muszę być delikatna dlatego chwytam dziewczynę za rękę. Natychmiast zostałam odepchnięta tak, że upadłam na podłogę.
   - Nie dotykaj mnie! - krzyknęła w końcu na mnie spoglądając.
   Spojrzałam w stronę uchylonych drzwi komody z których wyglądał Zayn. Jego mina mówiła, że zaraz stanie pomiędzy mną a Grece ale ja szybko i dyskretnie pokiwałam przecząco głową.
   Znów przykucnęłam, tym razem odrobinę dalej od mojego gościa aby poczuła się pewniej.
   - Grece, chcę ci pomóc. Czy ktoś zrobił ci krzywdę? - Tak naprawdę od początku to przeczuwam. Cisza. Zrezygnowana spuszczam głowę i szukam w myślach innego podejścia, gdy nagle słyszę:
   - Tak. - Słaby głos, ledwo do zrozumienia.
   - Kto? Kto cię skrzywdził?
   Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu i cierpienia. Wzrokiem przepełnionym nienawiścią.
   - Harry Styles! - krzyczy tym razem mocnym głosem ociekającym jadem. Głosem który wręcz nie pasuje do jej wyglądu. - Zgwałcił mnie. On. Nie chciałam... Wyjął scyzoryk. - łka - Ten sukinsyn mnie zgwałcił! - krzyczy i kompletnie się rozkleja.
   Sama czuję, że zaraz zrobię to samo. Ale nie mogę. Próbując jakoś opanować szok i drżenie, przybliżam się trochę bliżej sprawdzając na ile mi pozwoli. Szukam w głowie odpowiednich słów. Słów pocieszenia, współczucia ale nic nie mogę z siebie wybełkotać. W tej niezręcznej męczarni pomaga mi ona. Po prostu rzuca mi się na szyję i wypłakuje cały ból jaki w sobie trzymała.
   To wszystko moja wina. Pozwoliłam jej wrócić do domu. Pozwoliłam jemu to zrobić. Ale przecież ochroniarze...? Dlaczego od razu do mnie nie przyszła? Dlaczego nic nie zrobiłam?!
   Napotykam zimny wzrok Zayna. Patrzę na niego niczym w próżnię. Nie dostrzegam żalu ani współczucia. Nic. Nie mogąc znieść tego chłodu jego oczu dlatego skupiam się z powrotem na niej.

   Udało mi się namówić ją do zjedzenia trochę zupy. Po dziesięciominutowym uspokajaniu w salonie zaciągnęłam ją do tego stołu i teraz je tą przeklętą zupę pomidorową. Serce mi się kraja gdy na nią patrzę. Tak bardzo jest mi jej żal, że nawet nie potrafię tego wyrazić słowami.
   Przez ten cały czas Zayn nie mógł wyjść z ukrycia ponieważ salon łączy się z drzwiami wyjściowymi a z jadalni widać jego niewielka część. Dlatego usadziłam Grece w miejscu gdzie nic nie zobaczy i sama dyskretnie pomaszerowałam do garderoby. Cicho uchyliłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Zapaliłam światło i dopiero teraz dostrzegłam chłopaka. Siedział okrakiem pod ścianą z łokciami opartymi o kolana. Posłał mi lodowate spojrzenie po czym błyskawicznie się podniósł.
   - To okropne... - powiedziałam.
   - Tak - stwierdził.
   Spojrzałam na niego oburzona. Czy naprawdę nie stać go na nic więcej? Czy on w ogóle się tym przejął?
   - Nie sprawiasz wrażenia zaskoczonego. - posłałam mu badawcze spojrzenie. Nie odpowiedział. - Zayn? Czy ty... Coś wiesz?
   - Zajmę się tym, ok? - rozglądnął się nerwowo aby tylko uniknąć mojego wzroku.
   - Wiedziałeś?!
   - Jedynie przeczuwałem.
   - Co? I nic nie powiedziałeś? - besztam go. Jak on mógł. - No spójrz na mnie!
   Spojrzał.
   - Zajmę się tym.
   Prychnęłam nie dowierzając w jego słowa.
   - Niby co chcesz zrobić? Cofniesz czas? - Nieznośne łzy znów wracają do oczu. Nagle omija mnie i zmierza do wyjścia. - Dokąd idziesz? - Wyszedł.
   

~***~
Zmieniłam nieco wystrój bloga więc JUPI. Ale jeśli Wam się nie przypadł do gustu i chcielibyście wcześniejszą wersję to piszcie!
Rozdział mi się podoba. Jest Zayn, jest pikantna scena i jest załamana Grece. Pisałam go baaardzo długo i właściwie nie zamierzałam się dziś brać do tworzenia tego rozdziału. Spontany wychodzą chyba zawsze najlepiej. A Wam jak się podoba??? Piszcie proszę komentarze :) + sorrki za błędy ale nie mam siły już sprawdzać.

CHCIAŁAM JESZCZE PODZIĘKOWAĆ: 
Mia Angella Torres
- Śmierdzący leń
- Now I'm Diana
 Za nominację do Libster Awards. Jestem bardzo wdzięczna za to wyróżnienie jednak niestety ja nie udzielam się w tego typu rzeczach. Ale i tak serdecznie dziękuję.

ASK 

24 komentarze:

  1. Świetny ,świetny zarąbisty rozdział chce nastepny :) życzę szybkiej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! :* :* kocham ♡♡♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !

    Zmieniłaś czcionke nie ? , bo żadnej innej zmiany nie zauważyłam chyba...
    NO ! Nareszcie jest pikantna scena <333 Rozdział długii to na duży + , wgl. mi się cały rozdział podoba jest ŚWIETNY , no dobra nie ukrywam że najlepsza scena była w łazience no i w kuchni ( Zayn też potrafi się wygłupiać , a nie tylko bad boy ! ) , no i ta scena w garderobie !.

    Obstawiam , że Zayn pójdzie do Grace , wybada sprawe i wpierdoli Harremu , ale to tylko moje przypuszczenia. A TERAZ UWAGA ! (zawsze niby wszystko krytykuje , albo coś mi sie nie spodoba) ROZDZIAŁ JEST MIAZGA , NIE PRZYCZEPIE SIĘ DO NICZEGO ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow super najlepsza scena w kuchni;)
    czekam na nn
    Zapraszam na nastolatka13567.blogspod.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne. Czekam na kolejny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko super rozdzial ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oho ale akcja w łazience :D
    Ciekawe jak się dalej potoczy ;)
    Czekam niecierpliwie naxt'a;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohohohohoh ! Tyle akcji , masakra ! "D serce mi bije jak oszalałe , jakbym tam była :D przecudownie piszesz !

    OdpowiedzUsuń
  9. To Twój najlepszy rozdział !
    Mega *-*
    Nie mogę dobrać odpowiednich słów żeby opisać jaki zajebisty jest ten rozdział !
    Czekam na next'a !
    Weny życzę ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze błagam o nowy rozdział :) bedzie w tym tygodniu?To jest świetne boskie zarąbiste :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeny świetny rozdział.... i ta scena w łazience,boska :D
    Chcę tylko więcej i więcej! :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo! Dopiero zaczęłam go czytać i jestem mile zaskoczenie; *

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział genialny :-))

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny jsk zwykle♥♡♥♡♥
    Czekam na następny:-)
    ~Sai

    OdpowiedzUsuń
  15. kocham tenROZDZIAŁ , odwaliłaś kawał dobrej roboty :-) . a kiedy dodasz 31 rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie jak zawsze <3 kiedy 31? :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej:) Nominowałam cię do nagrody LBA. Więcej szczegółów znajdziesz u mnie: http://look-in-my-eyes-fanfiction.blogspot.com Wiem, że nie bierzesz udziału, ale twój blog jest świetny. A tak apropo: kiedy dodasz nn?:*

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny blog, świetna historia :D masz talent, a ja już czekam na kolejny rozdział, bo na pewno będę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń