piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 29

   Jak zwykle obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika. Mimo wszystko postanowiłam go nastawić na siódmą rano. Pomyślałam, że nie mogę być tchórzem i pójdę do szkoły nie zwracając uwagi na Katniss i jej znajomych. Podbudowywała mnie na duchu znikoma energia, która wypełniła całe moje ciało gdy tylko otworzyłam oczy. Cóż, Amy Witsoon także może mieć dobry dzień... A przynajmniej miałam taką nadzieję, że dziś nie spotkają mnie żadne nieprzyjemne niespodzianki.
   Podeszłam do lustra i rzuciłam okiem na bladnącego sinca wymalowanego na lewym kościstym policzku. Wyglądał lepiej i już nawet nie pulsował, ale i dziś nie obejdzie się bez warstwy podkładu. Przypomniał mi się wczorajszy esemes Daniela. "Przepraszam" - czy on naprawdę myśli, że załatwi to w ten sposób? Wysyłając jedną durną wiadomość. Jeśli naprawdę żałuję tego co zrobił niech powie mi to w twarz.
   Po chwili mój wzrok mimowolnie powędrował na usta. Dotknęłam ich opuszkami palców i przymknęłam oczy, aby lepiej odtworzyć wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Przez zbyt wyolbrzymioną wyobraźnię znów poczułam JEGO palące wargi, które tak zachłannie przygryzały moje. Dotyk błądzący po moich plecach i paznokcie, które boleśnie wbijały mi się w skórę jakbym odnowa poczuła. JEGO zapach. Zapach, który gdzieś jeszcze wyczuwałam w miejscu w którym właśnie stoję. Moje spojrzenie powędrowało na oparcie krzesła gdzie leżała przełożona JEGO bluza, którą dał mi wczoraj na dachu. Biła JEGO zapachem.
   Ciemność, cisza i tylko nasze dwa ciała w jednym pokoju przepełnionym mrokiem, gdzie jedynym źródłem światła był wlewający się blask księżyca przez okno. Klimat wydawałby się idealny na pierwszy pocałunek... Tylko czy miałam go przeżyć właśnie z Zaynem Mlikiem? Serce wariowało z podniecenia, szczęścia i podpowiadało, że było idealnie lecz rozum zasiewał gdzieś niepewność. Nie przejmowałam się tym jednak.
   Zresztą walić to. Przecież to tylko głupi, p i e r w s z y pocałunek.

   Zmierzałam właśnie w stronę szkoły. Uszykowałam się w pół godziny dzięki czemu mogłam pozwolić sobie na spacer, a nie jazdę tłocznym autobusem.
   Jakoś nie zastanawiałam się nad reakcją uczniów w szkole skierowaną w moją osobę. Zapewne większość pamięta nagranie na imprezie Katniss gdzie grałam główną rolę, ale po dłuższym zastanowieniu się nad tym przy śniadaniu postanowiłam mieć dystans do tej sprawy. Gdy ktoś zacznie się śmiać ze mnie na korytarzu, po prostu się przyłączę. Wiem, że łatwiej powiedzieć a trudniej zrobić. Ale w każdym bądź razie chcę dziś być pogodną, wesołą dziewczyną.
   Po jakichś niecałych dwudziestu minutach znalazłam się na posesji szkoły. Od wejścia do budynku dzielił mnie dość duży parking na którym stało kilka zaparkowanych samochodów. Rzuciłam krótkie spojrzenie po uczniach siedzących na maskach pojazdów, którzy zapewne czekali na dzwonek który zabrzmi za dziesięć minut. Nagle moją uwagę przykuło czarne Audi. Doskonale je znałam. O drzwi kierowcy opierał się Zayn wokół którego latał siwy dym papierosa którego trzymał w dłoni. Bacznie mi się przyglądał a ja poczułam jak moje serce chce się wydostać z klatki piersiowej. Właśnie przypomniałam sobie, że nie oddałam mu jego bluzy która teraz leży u mnie w pokoju. Zapomniałam ją ze sobą zabrać i ukuło mnie poczucie winy, że w tak chłody poranek ma na sobie jedynie czarną koszulkę z krótkim rękawkiem i te same ciemne spodnie co wczoraj. Jednak nie sprawiał wrażenie przemarzniętego, tylko jego oczy biły lodowatym żarem. Mimo to wyglądał cholernie dobrze przez co wszystkie moje zmysły zaczęły wariować a obraz pocałunku ciągle powracał. Miałam ochotę wczepić się w jego szyję, poczuć miękkość jego włosów i ... Zaraz! Co się ze mną dzieje? Jeszcze kilka dni temu uciekałabym przed nim gdzie pieprz rośnie a teraz snuje wyobrażenia o jego ciele.
   Jego wczorajsze wyznania trochę złagodziły moje podejście do tego człowieka i postawiły go w nieco lepszym świetle. Przez co ciągle zadaję sobie pytanie - Może on nie jest taki zły? - Tylko czy gangster potrafi być dobry?
   Uśmiechnęłam się nieśmiało pod nosem ciągle czując jego przenikający wzrok. Odruchowo włożyłam kosmyk włosów za ucho gdy się zawstydzam i ruszyłam w jego stronę.
   Już po pierwszym kroku zostałam pociągnięta za rękę do tyłu przez jakąś nieokreśloną siłę. Odwróciłam się napięcie. Ujrzałam drobną zakapturzoną postać. Dopiero gdy uniosła głowę potrafiłam rozpoznać, że to Grece. Nie wyglądała jakby wybierała się do szkoły co świadczyło o braku plecaka. Była ubrana cała na czarno a kaptur jej bluzy był naciągnięty na pół twarzy. Czarne kosmyki włosów opadały jej na blade policzki, przez co było widać jedynie oczy, nos i górną wagę ust. Pomyślałam, że ten kamuflaż musi być celowy.
   - Cześć - powiedziała niepewnym głosem.
   - Cześć, wszystko w porządku? Dawno cię nie widziałam. - Od czasu napadu na jej dom nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Mimo, że wielce za nią nie przepadam to w głębi duszy zastanawiałam się jak sobie radzi. Tamtego dnia była naprawdę przerażona i poczułam ukłucie winy, że nie zadzwoniłam spytać jak się czuję.
   - Możemy porozmawiać? - Rozglądnęła się nerwowo. - Ale nie tutaj.
   - Jasne. To znaczy za chwilę jest dzwonek, ale jeśli...
   - Możesz dziś odpuścić sobie szkołę?
   Pomyślałam o wypracowaniu z angielskiego, które trzeba dziś oddać. Przez ostatni tydzień siedziałam nocami nad książkami aby tylko je skończyć na czas, ale widząc jak bardzo jest zdesperowana i spięta postanowiłam się zgodzić. Przytaknęłam.
   - Chodźmy. - Pociągnęła mnie za rękaw mojego zielonego płaszcza.
   Odwróciłam się jeszcze w stronę Zayna, który nadal stał przy swoim samochodzie. Poczułam żal, że nie mogę z nim teraz porozmawiać ale wiedziałam, że jeszcze to zrobię.

   Niedaleko szkoły znajdowała się kawiarenka gdzie też Grece mnie zaprowadziła. Z racji naprawdę chłodnego ranka postanowiliśmy rozsiąść się w środku a nie na zewnątrz. Nikogo oprócz nas nie było co chyba odpowiadało dziewczynie. Wybraliśmy stolik w rogi sali i zamówiłyśmy sobie herbatę.
   - Co się dzieje? - spytałam najwyraźniej zmartwiona jej tajemniczym zachowaniem. Jednak gdzieś w głębi duszy domyślałam się co ją dręczy.
   - Amy, nie mogę się pozbierać po... - Rozglądnęła się wokoło po czym przymknęła oczy. - Po tym napadzie. Nie śpię nocami, prawię w ogóle nie wychodzę z domu i jeszcze te kroki i to poczucie, że jestem obserwowana. Nie mogę normalnie funkcjonować, oni tego nie rozumieją tylko ty możesz wiedzieć jak się czuję. Byłaś tam ze mną... Boże strasznie się boję, że... - Mówiła tak szybko i tak niewyraźnym głosem, który zanosił się na histeryczny jęk, że ledwo co rozumiałam o czym mów.
   - Spokojnie Grece. Musisz się uspokoić żebym mogła wszystko zrozumieć. - Przyszła kelnerka z herbatą. Poczekałam aż odejdzie po czym kontynuowałam: - Opowiedz mi wszystko od początku.
   Poczułam ogromne współczucie do tej dziewczyny. Do tej pory nie wiedziałam jak się czuję po tym wszystkim ale wygląda na to, że fatalnie. Zdjęła kaptur spod którego wyłoniła się szopa poplątanych włosów. Podkrążone oczy i smętne spojrzenie świadczyło o tym, że dawno nie zmrużyła oka a pozbawiona kolorów skóra, blada twarz i wychudzone ciało dowodziło o jej marnym odżywianiu. Ten widok wywarł na mnie ogromną chęć udzielenia jej pomocy.
   W końcu ze wzrokiem utkwionym w dłonie zaczęła mówić:
   - Jak wiesz nie powiedziałam rodzicom o tym, że widziałam ich twarze. Bałam się konsekwencji a jeszcze te groźby tego chłopaka który łudząco przypomina Malika z naszej klasy. - Spojrzała na mnie. - To on prawda? Byłam zbyt oszołomiona żeby wtedy go z kimś porównywać ale teraz dotarło do mnie ich podobieństwo. - Czekała na moja odpowiedź.
   Sama nie wiedziałam co powiedzieć. Nie spodziewałam się, że Grece go rozpozna i zacznie się nad tym zastanawiać. Wiedziała jednak, że nie mogę wydać Zayna. Wtedy ona, ja i on mielibyśmy problemy. Pamiętam jak mówił o zasadach panujących w jego gangu - "Nikomu nie możemy mówić czym się zajmujemy" - Twierdził, że ta wiedza jest niebezpieczna dlatego oczywiste jest to, że musiałam skłamać.
   - Nie sądzę żeby to był ten z naszej klasy. Owszem zauważyłam podobieństwo ale tamten był... wyższy.
   Po jej minie mogłam stwierdzić, iż nie zbyt ją przekonałam.
   - Skoro tak myślisz. - Wzruszyła ramionami i zaczęła mówić dalej: - Ojciec wynajął dwóch ochroniarzy. Jeden pełni służbę w dzień a drugi w nocy. On myśli, że dzięki nim będę bezpieczniejsza albo raczej dom... Ale przecież nikt nie będzie za mną chodził dwadzieścia cztery godziny na dobę i pilnował, żeby nikt mnie nie napadł. Boję się wychodzić sama z domu dlatego ostatnio nie było mnie w szkole. A gdy ostatnio szłam do sklepu po fajki... - Przerwała i przełknęła ślinę. W jej oczach widziałam czysty strach. - Czułam... Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuję. Czuję to na okrągło.
   - Może tylko ci się tak wydaje? To normalne biorąc pod uwagę ostanie wyda...
   - Zobacz!!! - Przerwała mi podstawiając pod nos swoją komórkę. To co przeczytałam zmroziło mi krew w żyłach.
   - "Palenie niszczy cerę, Grece" - odczytałam treść esemesa. Chwyciłam dziewczynę za rękę z szeroko otwartymi oczami. - Powiedziałaś o tym tacie?
   - Co to da? Czy to mi pomoże zasnąć w nocy? Amy, nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam chociażby dwie godziny. Dręczą mnie koszmary, boję się własnego cienia. Gdy tylko słyszę za sobą kroki zaczynam biec. - mówiła szybko a w kącikach jej oczu zbierały się łzy. Mocniej ścisnęłam nasze dłonie próbując dodać jej otuchy. Zaczynałam się o nią poważnie bać.
   - Musisz o tym powiedzieć rodzicom lub policji.
   Ona pokiwała przecząco głową.
   - Mój ojciec jest w stanie namierzyć ten telefon z którego została wysłana na przeklęta wiadomość a wtedy odkryje kto to wysłał. Podejrzewam, że to ten cały Harry, przecież pamiętasz jaki był agresywny.
   - No właśnie! Powiedz o tym rodzicom, grozi ci niebezpieczeństwo! - krzyknęłam.
   - Nie mogę. Już zapomniałaś o groźbach tego bruneta? Mówił, że zabije każdego z naszych bliskich jeśli powiemy kto brał udział w tym napadzie. Wtedy wszystko się wyda! Nie mogę tak ryzykować. - powiedziała ledwo powstrzymując wybuch płaczu i zasłoniła twarz dłońmi. Przeszły mnie ciarki na wspomnienie o groźbach Zayna. Wtedy wydawał się taki zimny i pozbawiony wszelkich emocji, że niemal uwierzyłam mu w każde słowo.
   A teraz dopadły mnie wyrzuty sumienia. Spotykałam się i całowałam z facetem którego Grece panicznie się boi. Ale przecież Zayn nie jest taki prawda? Wczoraj wyjaśnił mi dlaczego tym się zajmuję. Musiał zarabiać na rodzice a teraz nie może tego rzucić i ... dodał także, że nie chce. Wczoraj jednak wydawał się inny, wczoraj był lepszym człowiekiem, pokazał mi lepszą twarz. Mam nadzieję, że nie udawał.
   Nie wiedziałam jak poradzić Grece. Zayn by jej nic nie zrobił ale nie miałam tej pewności co do jego wspólników. Rzekomy Harry mógłby stać za tym wszystkim biorąc pod uwagę jego brutalne i psychopatyczne zachowanie podczas napadu.
   - Masz racje. Ale sama też powinnaś być bezpieczna. Może... Może on chcę cię tylko nastraszyć? - Sama w to nie wierzyłam. Ona z pewnością też nie.
   - Co mam zrobić? Przecież nie mogę ciągle siedzieć w domu.
   - Staraj się być cały czas w towarzystwie, nigdy nie zostawaj sama - Wpadłam na pewien pomysł. - Jeśli chcesz możesz dziś przyjść do mnie na noc.
   W jej smutnych oczach dostrzegłam iskierkę szczęścia a na ustach wykreował się ledwie widoczny uśmiech.
   - Naprawdę mogę?
   - Tak. A teraz idź do domu spakuj potrzebne rzeczy i przyjdź do mnie. Chyba znasz adres? - posłałam jej ciepły uśmiech.
   - Tak. Dziękuję... za wszystko.

Narrator P.O.V

   Grece właśnie zmierzała do domu najbardziej zatłoczoną ulicą jaką znała. Bardzo doceniała porady Amy i to, że dziś może u niej przenocować. Naprawdę kiedyś uznawała ją za nudziarę i zapatrzoną w książki kujonicę a tymczasem okazała się miłą i pomocną osobą. Pamiętała jej opanowanie podczas napadu. Nie jeden zacząłby histeryzować tak jak ja, pomyślała. Ale Amy zachowała zimną krew za co Grece była jej dozgonnie wdzięczna. Razem wyszły z tego cało.
   Odruchowo co kilka kroków obracała się za siebie i wyszukiwała w tłumie podejrzanej zakapturzonej postaci. Nie mogła zapanować nad okropną wyobraźnią. Po głowie chodziły jej różne przerażające scenki, przykładowo: Poderżnięcie gardła w ciemnej uliczce czy nawet pobicie w biały dzień na środku chodnika.W jej koszmarach były gorsze obrazy przez które nie mogła zasnąć, bo gdy tylko zamykała oczy one się pojawiały. Nie panowała nad tym.
   Od czasu napadu bardzo mało jadła co można było stwierdzić po jej wychudzonym ciele i braku kolorów na twarzy. Była wściekła na swoje nieopanowane lęki. Wiedziała, że musi wziąć się w garść i przestać tym zamartwiać jednak to trudne, gdy czujesz się obserwowany i dostajesz anonimowe esemesy.
   
   Gdy znalazła się pod swoim domem zauważyła, że przy głównym wejściu nie ma jeszcze jednego z ochroniarzy - Marksa - który swoją służbę rozpoczyna dopiero o dziewiątej czterdzieści. To dzięki niemu czuła się choć odrobinę bezpieczniej we własnym domu. Ojciec do późna pracuje w firmie a mama w butiku i zapewne wróci dopiero po południu.
   Jedyne na co miała teraz ochotę to wkulić się pod kołdrę i odespać nieprzespaną noc. Była bardzo słaba i niewypoczęta przez ciągłe gapienie się w sufit podczas gdy wszyscy inni smacznie spali. Tym razem zmęczenie brało górę i powieki Grece same opadały. Dziewczyna ociężale wspięła się po schodach ledwo nie przysypiając w pół kroku. Łóżko, łóżko, łóżko - powtarzała w myślach i niemal cieszyła się ze swojej chęci do spania, której dawno nie odczuwała.
   W końcu znalazła się w swoim pokoju. O dziwo panował tu porządek: Granatowa kapa leżała idealnie rozłożona na łóżku, wszystkie książki i papiery spoczywały starannie poukładane na biurku. Ubrania nie walały się po podłodze tylko grzały swoje miejsce w komodzie która stoi naprzeciwko łóżka. Nawet lustro nie ma żadnych smug. Przez ostatnie dni Grece gorączkowo próbowała zająć czymś ręce i umysł aby tylko nie myśleć o zasianych w niej obawach. Jednego dnia nawet posegregowała alfabetycznie swoją kolekcje płyt z metalowymi utworami.
   Podeszła do lustra wiszącego na ścianie obok biurka i zaczęła ściągać swoją bluzę. Chciała przebrać się w wygodniejsze ubrania, pospać przez kilka godzin a następnie spakować potrzebne rzeczy i iść do Amy. Została w samej białej bokserce i czarnych, ciasnych jeansach które ładnie opinały jej zgrabne nogi. Zdjęła adidasy po czym chwyciła za rąbek bluzki aby jej także się pozbyć.
   - Nie przerywaj. - Usłyszała za sobą. Momentalnie poczuła jak jej serce wywinęło orła. Czy właśnie jakiś facet stał w jej pokoju? Czy znów wyobraźnia płata jej figle? Gwałtownie się obróciła. Stanęła jak wryta gdy go zobaczyła. Przerażona i nie zdolna do jakiegokolwiek ruchu mogła jedynie czuć jak krew parzy ją od wewnątrz. Ziściły się jej koszmary...
   - Ty - szepnęła ale on ją usłyszał.
   Uśmiechnął się łobuzersko a w głębi jego jego zielonych oczu czaiła się dzika złość i nieokreślona żądza. Stał jakby nigdy nic oparty o framugę drzwi i palcem jeździł po dolnej wardze intensywnie wpatrując się w brunetkę. Nie był ubrany jak włamywacz, miał na sobie zwykłe ciemne spodnie, szarą koszulkę i kurtkę jeansową. Było w nim coś zabójczo dzikiego.
   - A więc spodziewałaś się, że to ja? - spytał i zrobił krok do przodu.
   Grece zadrżała. Wszystkie jej podejrzenia się sprawdziły. To Harry Styles był jej prześladowcą a teraz ZNÓW wtargnął do jej domu. Przypomniała sobie jak chciał ją uderzyć tamtego dnia napadu, ale to ona zadała mu cios. Wtedy strasznie się wściekł jakby wstąpiło w niego jakieś zwierzę. Teraz mnie zabije, pomyślała.
   - Wynoś się stąd. - rozkazała. Chciała aby zabrzmiało to pewnie, ale zdradzało ją drżenie całego ciała. Adrenalina zastąpiła zmęczenie które przed chwilą tak intensywnie odczuwała.
   - Miałem niezły ubaw z twojego strachu, ciągłego obracania na ulicy i marnego kamuflażu pod którym próbowałaś się ukryć gdy tylko gdzieś wychodziłaś. - Zignorował jej polecenie. Zbliżył się jeszcze o krok i zaczął oglądać zdjęcia na półce.
   - Czego chcesz? - wycharczała i zaczęła rozglądać się za jakimś przedmiotem do obrony. Była przerażona.
   - Nie spodobało mi się twoje zachowanie. Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś mi pyskował - Posłał jej zabójcze spojrzenie - A co większa nie pozwalam się bić kobietom. Czas na zemstę. - wysyczał i zamknął za sobą drzwi.
   Grece chwyciła pierwszy lepszy przedmiot czym okazał się metalowy świecznik, który wyjęła wczoraj  podczas braku prądu. Pragnęła by zjawił się teraz Marks, ale była zdana tylko na siebie. Wystawiła przed siebie ciężki przedmiot i oparła się o ścianę aby zmniejszyć między tym brunetem odległość, który ciągle się zbliżał jednocześnie zagradzając przejście do drzwi.
   - Odstaw to - Uniósł brwi i uśmiechnął się - Chyba nie zamierzasz zabić mnie cholernym świecznikiem?
   - Przynajmniej spróbuję! - krzyknęła i rzuciła w niego ciężkim przedmiotem. Trafiła w klatkę piersiową i usłyszała jęk chłopaka. Zgiął się w pół i oparł ręką o łóżko nie mogąc poradzić sobie z bólem. Wykorzystała tą sytuacje i szybko przebiegła obok niego aby dostać się do drzwi.
   O mało nie potknęła się o własne nogi i prawie wywróciłaby się na białym dywaniku. Już miała sięgnąć za klamkę gdy poczuła rwisty ból u nasady głowy. Krzyknęła. Pociągnął ją za włosy i poleciała do tyłu wpadając na jego twardą klatkę piersiową.
   - A więc tak chcesz się bawić - szepnął do jej ucho po czym pchnął brutalnie na ścianę.
   Uderzyła głową o gipsową powierzchnie zapewne tworząc guza. Przez chwilę zobaczyła czarne plamki przed oczami i bezwładnie osunęła się na podłogę. Harry stanął nad nią mierząc pogardliwym spojrzeniem.
   - Zostaw mnie - wymamrotała słabym głosem. Włosy opadły jej na oczy a tył głowy nieznośnie pulsował od bólu.
   - Nie mam kurwa zamiaru. Dawno żadna dziewczyna mi się nie postawiła. Ty nie będziesz wyjątkiem. Okiełznam cię kocie.
   - Jesteś psychiczny.
   - Może. - Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Złapał ją za ramie i bez trudu podciągnął w górę. Ledwo trzymała się na chwiejnych nogach. Jej ciało było zbyt wycieńczone aby z nim walczyć, ale adrenalina wciąż buzowała w jej żyłach. Poczuła uderzenie w policzek. - Masz być przytomna kiedy będę cię pieprzył!
   Wypowiedziane przez niego słowa wywołały na niej wewnętrzny atak paniki. Wolała najgorsze pobicie niż gwałt. Krew odpłynęła jej z twarzy i nagle poczuła jak jej ciało ogarnia lodowaty chłód. W tamtej chwili nie myślała racjonalnie ale wiedziała, że musi coś zrobić, żeby nie dopuścił się do tego strasznego czynu.
   Bez namysłu spróbowała go odepchnąć lecz on ani drgnął, jakby jego buty były przyklejone do podłogi. Wybuchł gardłowym śmiechem i obrócił głowę w prawo. Grece czuła jak gotuje się ze złości. Wiedziała, że jej aktualna siła jest niczym w porównaniu z jego ale nie zamierzała poddać się bez walki. Zagryzła wargi i ostatkiem sił wymierzyła mu cios w policzek. Jego śmiech natychmiast ucichł a na twarz wtargnęła kamienna powaga. Nawet nie obrócił głowy pod wpływem uderzenia. Domyślała się też, że prawie nic nie poczuł ale sam fakt co zrobiła wywarł na nim ogrom furii. Widziała to w jego oczach.
   - Błąd.
   Szarpnął ją za rękę i mocno popchnął na łóżko. Upadla na plecy i od razu popełzła podpierając się łokciami na sam koniec materaca. Czuła jak zaczyna mieć mokre policzki a gula w gardle nie ubłagalnie rośnie.
   Harry podszedł do krawędzi łóżka i sięgnął za jej łydki przyciągając do siebie. Zaczęła krzyczeć i wzywać pomocy. W tej chwili mogła liczyć tylko na to, że sąsiedzi ją usłyszą bo sama nie da sobie rady. Marks przyjedzie dopiero za trzydzieści minut. Modliła się w duchu aby coś go nakłoniło do przyjścia wcześniej.
   - Zamknij się! - krzyknął i padł na jej ciało aby przestała się wyrywać. Zapadła w materac pod wpływem jego ciężaru. Tak bardzo się bała, nie mogła zapanować nad histerycznym płaczem i krzykiem.
   Niespodziewanie wyjął coś połyskującego z kieszeni. Scyzoryk. Zamarła na jego widok a oddech uwiązł jej gdzieś w gardle. Jeśli to było możliwe, poczuła się jeszcze bardziej przerażona.
   Położył dłoń na jej usta jednocześnie tłumiąc odgłos jęków. Przyłożył nożyk do mokrego policzka z którego wciąż ciekły łzy. Zbliżył się tak, że mogła dostrzec każdą żyłkę w jego oku.
   - Jak zaraz nie przestaniesz się drzeć to przysięgam, że poharatam ci tą buźkę.
   Grece wodziła przestraszonym wzrokiem po jego twarzy próbując wzbudzić chociażby minimalną litość. Harry jednak wydawał się nie wzruszony.
   Usłyszała jak rozpina swój rozporek. Dźwięk którego miała nadzieję nigdy nie usłyszeć wzbudził w niej poczucie przegrania. Wiedziała, że nic nie może zrobić mając przy szyi ostrze i dopóki ciało Stylesa będzie spoczywało na jej nie będzie mogła poruszyć chociażby palcem. Powoli dopuszczała do siebie myśl, że ten potwór to zrobi. Beształa się w myślach za niezgłoszenie tego na policje. Tylko czy to by go powstrzymało? Czy gdyby powiedziała ojcu o swoich lękach jego by tu teraz nie było?
   Harry mocował się teraz z jej spodniami. W końcu pozbył się ich zostawiając dziewczyną w czarnych majtkach i białej bokserce. Oplótł spojrzeniem kruche jej ciało i zatrzymał wzrok na piersiach, które dobrze uwydatniała cienka bluzeczka. Grece nie patrzyła na niego tylko w skośną ścianę nad nią ozdobioną licznymi plakatami z jej idolami. Wydawali się jej ukojeniem dla oczu w tamtej chwili.
   - Zostawię ci po mnie małą pamiątkę suko - Dopiero jego gardłowy głos zmusił ją na spojrzenie w te zielone tęczówki. - W tej bliźnie już zawsze będziesz widzieć moje odbicie. - Przyłożył scyzoryk do jej piersi.
   - Nie! - krzyknęła i chwyciła jego nadgarstek. - Proszę!
   Zasłonił jej usta wolną ręką i nie zważając na błagania przejechał ostrzem po jej skórze niedaleko sutka, wywołując okropnie palący ból u dziewczyny. Kolejne łzy wylały się z niej niczym wodospad.
   - Ty skurwielu! - krzyknęła gdy odsunął dłoń.
   - Ładnie mi wyszła prawda? Grece? - Prowokował ją. Spojrzał na rozcięcie z którego lała się stróżka krwi. - Pierdolone arcydzieło.
   Dziewczyna była zbyt słaba na wypowiadanie kolejnych słów. Była kompletnie wyczerpana. Nie miała sił na jakiekolwiek sprzeciwianie więc po prostu leżała gdy on zdzierał z niej majtki. Sam też pozbył się swoich bokserek. Odpowiadało mu nieruchoma pozycja brunetki. Odpowiadała mu kontrola jaką nad nią pełnił.
   Po chwili wszedł w nią gwałtownie lecz Grece nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Co nie oznaczało, że nie sprawiał jej bólu. Czuła się rozrywana, ale nie chciała mu dać tej satysfakcji. Mogła jedynie czekac aż skończy.
   Po jakichś pięciu minutach już zakładał swoje spodnie i buty. Wydawał się zdyszany i w ogóle nie przejęty tym, że przed chwilą zgwałcił dziewczynę. Jakby to było całkowicie normalne. Grece leżała na łóżku pół naga i nieruchoma. Czuła się jak śmieć, jak nic nie warta osoba, zdepnięta i podarta na miliony drobnych kawałeczków.
   - Och przestań - zaczął - Nie byłem taki zły. Potrafię być o wiele bardziej brutalny. - Uśmiechnął się niewinnie a jego mocny, bezuczuciowy ton wywarł na niej ciarki. Podszedł do drzwi i już miał wychodzić kiedy dodał: - Spróbuj się komuś poskarżyć a wybije jak kaczki całą twoją cholerną rodzinę. - Wyszedł.
   Dopiero teraz Grece pozwoliła sobie na upust emocji. Po prostu zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Nigdy nie czuła się tak okropnie jak w tej chwili.


~***~
Witam po dość długiej przerwie. Taa... wakacje i te sprawy, ale wracam do Was z długim rozdziałem i nieco... hyym nieco w innym stylu. Mam nadzieje jednak, że nie wyszło to tak źle :D
Mam nadzieje też, że każdy kto przeczyta skomentuje. 
Do następnego ;))




20 komentarzy:

  1. ŁOŁ ! ŁOŁ ! ŁOŁ ! Przeszło to moje oczekiwania ! Rozdział jest genialny! <3 Blizna ? - nie wpadłabym na to , ale to mega pomysł :D Śmieć Harry nareszcie się pokazał , ahhaha , troche mi przykro że Grace później już nie walczyła ani nic mu nie powiedział , no ale nie można mieć wszystkiego. Dialogi świetna (na tyle ile mogą być przy próbie gwałtu :D ) , Uuuu jak Amy sie dowie to będzie zadyma i Zayn też nie będzie zadowolony , bo chyba powie Amy nie ? Musiii !! , no blizny niekoniecznie musi pokazywać , no ale podsumowując rozdział świetny , DRAMATYCZNY (w dobrym sensie oczywiście ) , czekam na następny z niecierpliwością no i życzę dużo weny i takie tam <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka , nie próbie gwałtu tylko gwałcie !!

      Usuń
  2. boże...co tam się wydarzyło !!O_O
    cholerny Styles...co za świnia

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ten palant jej zrobił. ..o boże ale mi jej szkoda....czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja cię jaki świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie warto było czekać :D uwielbiam Grace, a Harry yhhh:/ jak można! !! Pomimo wszystko jest naprawdę zajebiście *.* jak możesz poinformuj mnie o następnym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, zostałaś nominowana do Libster Awards, szczegóły na http://all-you-love-hurts-and-breaks-you.blogspot.com/2014/07/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominuję twojego bloga do Libster Awards więcej informacji szukaj tutaj -----> http://warriorisback.blogspot.com/2014/07/libster-awards-2.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, niedawno założyłam tumblr zaczęłam pisać fanfiction i zbieram grono czytelników. Proszę nie traktuj tego jak spam a jak zaproszenie. Zależy mi na tym abyś w wolnej chwili przeczytała, wyraziła opinię? Potrzebuję nie tylko pochwał, ale i krytyki :)
    loumydarling.tumblr.com (menu->twórczość)
    Jeśli masz tumblr naturalnie proszę Cię też o follow :)

    Miłego dnia, Mandy :) x

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero zaczynam,wiem że blog nie wyglada dobrze ale niedługo powinien pojawic się szablon:)
    Jeżeli masz czas to proszę zajrzyj i pozostaw ślad po sobie ;)

    http://give-my-love-fanfiction.blogspot.com/

    Czułem jak lekki powiew wiatru otulił moje ciało.Mróz szczypał mnie w nos który penie był już cały czerwony.Niedługo wigilia.Dzień magiczny ,jednak dla mnie zwykły,nudny, ponury i zimowy.
    Debil ze mnie,nie?Pewnie teraz zastanawiacie się kim jestem.Na pewno nie czułym pesymistą no nie?Otóż to,jestem Zayn Malik.Bezuczuciowy dupek.Czemu taki jestem?
    Nie ufam nikomu.Jestem wkurwiony,na siebie,na przyjaciół.Przepraszam, ja nie mam przyjaciół.
    Ci dawni okazali się nic nie warci.Moja dziewczyna sypiała z każdym na zmianę a ja nic nie wiedziałem.Jak głupi wierzyłem w każde jej słowo.Latałem za nią i spełniłem jej chore zachcianki.Chciałem żeby po prostu...była szczęśliwa.Kiedy się dowiedziałem zacząłem pić i nawet ćpać.Nie wychodziłem z domu,no chyba że na imprezę żeby zalać się w trupa.
    Stoczyłem się na dno.Utworzyłem wokół siebie barierę nieczułego Bad Boya.Nie,ja się nim stałem.Przestałem ufać ludziom.Po dwóch miesiącach miałem już dość.Zebrałem manatki i wyjechałem do Londynu.Odciąłem się od Bradford.Teraz jestem tu,spaceruję po parku w cienkim płaszczu.Heh pogoda widocznie zaskoczyła w tym roku Londyńczyków.
    Przechodzę obok ludzi.Jestem nieobecny ,myślami jestem daleko.Oni,każdy prymitywny człowiek,nawet głupi bezdomny pies jest pełen życia.Są tacy szczęśliwi.Dorośli pospiesznie chodzą od centrum handlowego do innego sklepu,a dzieci...dzieci zadowolone,roześmiane rzucają się śniegiem.Najwidoczniej tylko mi nie udziela się atmosfera zbliżających się świąt.
    Może to dlatego..że spędzę te święta sam.....

    Ludzie pytają Go,
    Pytają Go
    Czy zaprzestaliśmy czuć ?
    Choć wiem, że
    Wszyscy śmiejemy się
    W tym samym języku.
    Coś nie pozwala mi
    Ciągle być ślepym
    Na wolność ptaków.
    I nawet dziś
    Brak tych chwil,
    Kiedy dobrem karmię nas.

    Czas, nie leczy ran.
    To my w swych czynach uzdrawiamy
    Nasze chore dusze,
    Dzieci naszych lęków.
    W Tobie tonę i
    Zapominam.

    Szukam wciąż dobrych słów,
    Kiedy kochanie śpisz
    Staram się być kim chcesz,
    Wtedy opadam z sił.



    Co do rozdziału to świetny ;)
    Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku to było na serio świetne ! Twoje opowiadanie to arcydzieło ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń