poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 24

   - Naprawdę nie rozumiem o co chodzi w tym filmie.
   - Bo w ogóle się nie skupiasz tato. - westchnęłam.
   - Końcówka ci się spodoba, Thomas. - dodała mama sięgając po garść popcornu.
Posłałam rodzicielce rozbawione spojrzenie, na co odpowiedziała szerokim uśmiechem.
   Rzeczywiście fabuła filmu, który oglądamy może wydać się dość skomplikowana. Pewna dziewczyna próbuje zarazić się tasiemcem, aby zwrócić na siebie uwagę rodziców. Jednak ci po krótkim czasie umierają w wypadku samochodowym. Teraz ich córka musi sama sobie radzić z chorobą i ciężkim życiem. Prawda, że dziwaczne? Mój tata najchętniej obejrzałby jakiś film akcji i grozy, ale wraz z mamą uparłyśmy się na ten gatunek.
   Przez cały dzień uśmiech nie schodzi mi z twarzy. W szkole nikt nie popsuł mi humoru (może dlatego że nie było Katniss i Zayna), mało tego miałam dziś mało lekcji i mogłam wrócić wcześniej do domu. Rodzice także skończyli szybciej pracę niż zwykle dzięki czemu spędzamy razem czas. Wspólny obiad, rozmowy czy chociażby wspólne oglądanie dennego filmu, w gronie naszej trójki - to jest to czego mi brakowało.
   - Ta dziewczyna ma nierówno pod sufitem. - oburzył się tata, patrząc z niesmakiem na kolejne akcje filmu.
   - Po części rozumiem jej zachowanie. - powiedziała mama.
   - A ja nie. Jak można chcieć być zakażonym tą obrzydliwą chorobą.
   - To tylko film, ale dobrze obrazuje problemy dzisiejszych nastolatków.
   - Osobiście nie znam żadnej osoby która chciałaby być na to chora, mamo. - zaśmiałam się upijając łyk soku z kartonika.
   Mama westchnęła.
   - Dobrze, że ty nie masz takich głupich pomysłów córuś.
Cała nasza trójka wybuchła śmiechem. Kiedy ja ostatnio słyszałam żeby tata się śmiał? Nie ważne, chcę się nacieszyć tą chwilą gdzie możemy być wszyscy razem. Wiem że rodzice też mają wyrzuty sumienia przez to, że ich ciągle nie ma i na pewno chcieliby spędzać ze mną więcej czasu, ale ich praca na to nie pozwala. Jestem przyzwyczajona do braku towarzystwa... Chociaż ostatnio pojawiło się kilka nowych osób w moim życiu, które robią tłum wokół mojej osoby. A konkretnie jedna. Zayn nie tylko dostarcza mi wrażeń i pobudza emocje, które dawno uśpiłam ale też sprowadza na mnie problemy i niebezpieczeństwa. Samym zagrożeniem jest on sam, dlatego chcę go unikać z wiadomych przyczyn. Jest bandytą, napada na ludzi i kradnie. Może to pestka w porównaniu do rzeczy które robił kiedyś albo dopiero zamierza zrobić.
   Właśnie sobie przypomniałam o imprezie na którą (jakby nie patrzeć) zaprosiła mnie Katniss. Ugh... to dzisiaj, a ja o niej kompletnie zapomniałam. Właściwie, i tak się na nią nie wybieram, nie wieże w dobre intencje Nover ani w to, że po prostu chciałaby mnie tam widzieć. Zapewne przyszykowała kolejny plan jak mnie upokorzyć. Nie mogę jej ufać.
   Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi.
   - Spodziewałaś się kogoś?
Pomachałam przecząco głową w stronę rodziców i wstałam aby otworzyć. Za sobą usłyszałam kolejne wymiany zdań na temat filmu, nie mogłam powstrzymać uśmiechu pod nosem.
   Otworzyłam drzwi i ujrzałam osobę której nigdy bym się nie spodziewała.
   - Jade?
Tak, moja była przyjaciółka, która zostawiła mnie dla Katniss Nover. Przyjaciółka która brała współudział w rozsiewaniu o mnie plotek. Przyjaciółka która odwróciła się do mnie plecami po czterech latach znajomości.
   - Co ty tu...
Dziewczyna minęła mnie w progu i bez zaproszenia weszła do środka. Zdążyłam zmierzyć jej sylwetkę. Jej ubiór był typowo imprezowy: czarne kozaczki do kostek, cieliste rajstopy, czarna króciutka spódniczka, zielona kurtka z futerkowym kołnierzem, ostry makijaż, włosy posklejane od lakieru.
   Stanęła na przeciwko mnie i spojrzała na mój ubiór.
   - No hej. - rzuciła. - Tak myślałam że jesteś jeszcze nie gotowa. Przyniosłam jakieś ciuchy, nie martw się nie pójdziesz w tych szmatach. - jej mlaskanie przez żucie gumy doprowadzało mnie do szału. Ale ona zawsze była uzależniona od gum z tego co pamiętam.
   - Ja... nigdzie się nie wybieram. Nie rozumiem co tu robisz.
   - Och daj spokój. Katniss mnie przysłała, przecież nie przyszłabym z własnej woli. A teraz chodź się przebrać, za pół godziny masz być gotowa. - powiedziała poprawiając swoją sztywną, od lakieru grzywkę.
   Byłam zszokowana jej zachowaniem i przez chwile nie wiedziałam jak się zachować. Nie wierzę, że Nover wysłała ją po mnie, to szczyt wszystkiego. Czy naprawdę poddam się tej grze?
   - Będziemy tu tak stać? - spytała wywracając oczami.
Zdenerwowana wskazałam ręką aby poszła za mną.

   Dotarłyśmy w końcu do mojego pokoju. Oparłam się o szafę i bacznie obserwowałam jak brunetka wyjmuje z worka jakiś materiał. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Jade jest w moim pokoju. Nie była tu od ponad roku a zachowuje się jakby między nami było wszystko po staremu. Swobodnie porusza się po pomieszczeniu i przegląda niektóre zdjęcia na ścianach.
   - Nie wiele się tu zmieniło. - rzekła.
Westchnęłam i odkleiłam się od ściany. Zrobiłam w jej stronę kilka kroków i skrzyżowałam ręce na piersi aby wyglądać nieco pewniej.
   - Tak, nie miałam potrzeby niczego przestawiać.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę stając tyłem do zdjęcia, które zapewne przed chwilą oglądała. Przedstawiało ono mnie i ją dwa lata temu gdy wtulałyśmy się w siebie.
   Wydawało mi się że przez ułamek sekundy w jej oczach widziałam cień smutku, ale szybko go zamaskowała. W jej tęczówkach znów rozpłynęła się odpychająca wrogość.
   - Jade ja naprawdę nie mam ochoty nigdzie iść... - westchnęłam.
   - Idziesz ze mną, Kat mnie zabije gdy ciebie nie będzie, poza tym przyda ci się trochę rozrywki.
Podeszła do sukienki którą ze sobą przyniosła i zaprezentowała mi ją.
Na moją twarz wtargnęło zdziwienie pomieszane z przerażeniem a na jej parszywy uśmieszek.
   - Nie założę tego.


   Głupia, głupia, głupia! Dlaczego nigdy nie potrafię zaprotestować, odmówić, sprzeciwić się?! Przez własną głupotę siedzę w taksówce i zmierzam na imprezę Katniss Nover. W co ja się wpakowałam, tam na pewno będzie Zayn i mnóstwo innych ludzi, którzy będą wytykać mnie palcami. Spokojnie, posiedzisz tam godzinkę po czym po prostu pojedziesz do domu... z jakimś zapijaczonym gościem i obrzyganą sukienką, która należy do Kat!! Oczywiście moja podświadomość dodawała czarne scenariusze i nie potrafiłam tego zatrzymać. Już jest za późno na ucieczkę.
  
   Muzykę słychać w obrębie całej ulicy. To nieprawdopodobne że nie roi się tu od policji lub od zdenerwowanych sąsiadów. Zakłócanie spokoju to chyba irytujące wykroczenie, dlatego dziwię się że nikt nie interweniuje. A rodzice Katniss? Słyszałam że pozwalają jej na wszystko...
  Impreza odbywała się w ogrodzie na tyłach domu. Jeszcze nigdy tu nie byłam dlatego trzymałam się blisko Jade. Czułam się przy niej jak przylepa. Witało się i rozmawiało z nią mnóstwo ludzi a na mnie patrzono ze zdziwieniem i pogardą. Przynajmniej ze strony dziewczyn, które widuje na szkolnym korytarzu. Wychwyciłam parę uporczywych spojrzeń ze strony męskiej, które skanowały moją sylwetkę osłoniętą jedynie obcisłą, cienką, czarną sukienką. Na domiar złego uwydatniała ona zbyt widocznie moje piersi. Ile bym teraz dała za jeden z moich rozciągniętych swetrów... Na szczęście swoich włosów nie pozwoliłam dotykać, z pewnością Jade nałożyła by na nie tonę lakieru, a nie chciałam aby wyglądały jak posklejane gniazdo. Pozwoliłam im opaść na ramiona i tańczyć w lekkim wietrze który owiewał co chwilę moje ciało.
   Po chwili ujrzałam ogromny basen wkopany w ziemię, kąpało się parę osób przez co woda czasem latała w powietrzu. Ludzie tańczyli na marmurowej kostce, w rytm muzyki poszczanej z głośników stojących na niewielkiej "scenie" która bardziej przypominała taras. Gdzieniegdzie stały stoły z napojami i przekąskami. Najbardziej rzucił mi się w oczy niewielki telebim na którym puszczane były teledyski piosenek. Na prawdę gruba impreza.
   Rozglądnęłam się po wszystkich zgromadzonych i dostrzegłam jaskrawą czerwoną sukienkę. Jej właścicielką była oczywiście Katniss (zawsze wyróżniająca się z tłumu) zmierzała właśnie w naszym kierunku. Wyglądała jak zwykle świetnie: blond fale do ramion, wysokie czarne szpilki, ostry makijaż i ta sukienka. Wszystko ze sobą idealnie kontrastowało.
   - Jesteście wreszcie! - próbowała przekrzyczeć muzykę.
   - Taa.. Amy się trochę ociągała. - odpowiedziała Jade.
Ja? Przecież to ona poprawiała dwadzieścia minut swój makijaż w mojej łazience.
   - Cieszę się że jesteś. - spojrzała na mnie. - Widać mamy takie same rozmiary. - zachichotała wskazując na moją sukienkę.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i opuściłam koniec swojej małej czarnej, gdyż znów nieznośnie się podwinęła.
   - Właściwie nie wybierałam się. - powiedziałam chyba zbyt cicho bo blondynka zrobiła niezrozumiałą minę.
Zanim zdążyłam powtórzyć dziewczyna wydarła się.
   - Moja ulubiona piosenka! - chwyciła Jade za rękę. - Baw się dobrze. - dodała, po czym zniknęła w bawiącym się tłumie. Mogłabym przysiąść że w tym ostatnim zdaniu dosłyszałam nutkę intrygi.

   Stałam teraz sama pośród tych wszystkich ludzi. Rozglądałam się za miejscem gdzie mogłabym się schować i nie rzucać w oczy. Wciąż nie wierzę że tu jestem i najchętniej wróciłabym do domu. Jednak gdzieś z tyłu głowy głosik mówi mi "BAW SIĘ". A jeśli stanę się pośmiewiskiem? Czułam się wystarczająco głupio przez komentarze nie których pijanych mężczyzn, skierowanych w stronę mojego tyłka.
   Ruszyłam do jednego ze stolików z napojami. Skrzywiłam się na widok dużego wyboru alkoholu, gdyż chciałam tylko soku lub wody. Po krótkim poszukiwaniu natrafiłam w końcu na kartonik soku pomarańczowego. Wyciągnęłam do niego rękę i chwyciłam go, ale w tym samym momencie na napoju pojawiła się także druga dłoń. Szybko uniosłam wzrok i spotkałam te tęczówki, które patrzyły na mnie z góry. Szybko odskoczyłam od niego jak oparzona a on tylko się zaśmiał. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Jego oczy rozbłysły zagadkowo, gdy mierzyły moją sylwetkę. Nie byłam nawet w stanie się ruszyć, moje serce biło jak oszalałe pod wpływem jego obecności.
   - Panie mają pierwszeństwo. - powiedział zimnym tonem, zmieszanym z lekką chrypką.
Przesunął w moją stronę kartonik z napojem.
Miałam ochotę od niego uciec, ale moja uparta strona chciała pokazać mu, że się go nie boję. Bez słowa nalałam sobie soku, próbując nie rozlać co utrudniały mi roztrzęsione dłonie.
   Po sekundzie zauważyłam czubek butelki od wódki lądujący nad moja szklanką. Szybko cofnęłam naczynie.
   - Nie piję. - stwierdziłam patrząc mu prosto w oczy.
Ten zaskoczony uniósł brwi. Jego spojrzenie przez moment utkwiło na moim dekolcie. Czułam to. Przeklęta sukienka.
   - W takim razie nie marnuj popity. - odrzekł sucho.
   - Myślałam że twardziele piją na czysto. - opowiedziałam zgorzkniale.
Odważyłam się nawet zmierzyć go spojrzeniem. Wyglądał normalnie a zarazem inaczej niż zwykle. Czarna luźna bluza z kapturem, ciemne jeansy, włosy rozczochrane we wszystkie strony świata i przenikający wzrok.
Czy nie powinnam wiać gdzie pieprz rośnie od człowieka który groził mi śmiercią? Dlaczego więc mam chore przekonanie, że to co mówił było tylko pustymi słowami?
   - A ja myślałem, że nie obracasz się w tym towarzystwie.
   - Moja sprawa z kim się zadaję.
   - Tak? Jestem pewien, że to ostatnie miejsce gdzie chciałabyś teraz być. Szczególnie że stoję tuż obok ciebie. - zbliżył się o krok a jego oczy rzucały piorunami.
Miał przeklętą rację.
   - Nie boję się ciebie. - rzuciłam, starając się zapanować nad głosem.
Moje spojrzenie nie było już takie pewne. Uciekałam wzrokiem, nie byłabym wstanie zmierzyć się z jego kakaowymi tęczówkami.
Ponownie zbliżył się o krok.
   - To spójrz na mnie i powiedz to jeszcze raz.


~***~
A to dopiero początek "tajemniczego wydarzenia na imprezie" haha
Jak się podoba rozdział?? 
 

17 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa ! O matko ! Kurde , piszesz coraz lepiej ! Emocje są świetnie uwypuklone , dialogi bardziej niz zwykle rozbudowane ! No nareszcie troche z rodzicami pobyła :) I ten ZAYN !!! Cały czas ciesze morde , rozdział ekstra , NIE MA SIĘ DO CZEGO PRZYCZEPIĆ ! (a sukienka świetna )

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawi mnie co się wydarzy na tej imprezie , cudowny rozdział xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  5. POWINNAM SPAĆ AKE CIII
    Jak MOGŁAŚ zakończyć w takim momencie nooooooooooooooo
    AAAAAAAAAA
    zajebsite ale cos czuje że tam coś sie wydarzy tytyryrytyytyyty hehe xD
    SWIETNY RODZIAL CZEKAM NA ANSTEPONY BLA BLA ITP ITD
    SERIO UWIELBIAM TOO FF :D
    sory ze ten komentarz nie ma większego sensu ale jest juz późno, a jutro zapomniałabym go napisać xD
    ~@brooksfvcker
    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. I nadal nie wiem co knują te suki !
    A Zayn jest jakiś dziwny... Czyli nic nowego :D Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie rozdział nie był ciekawy.Nic się w nim nie wydarzyło, a ja bardzo długo na niego czekałam. Nie będę ukrywała,że się rozczarowałam.Myślałam,że będzie o wiele ciekawszy, ale czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny <3
    Nie mogę doczekać się następnego. Jestem strasznie ciekawa co wydarzy się dalej ;D

    hatred-and-mabye-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział troszkę nudny ale mam nadzieję,że to dopiero początek tego co będzie się działo na imprezie! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam jednego dnia wszystkie rozdziały twojego ff i jestem absolutnie oczarowana <3
    w wolnej chwili mm zamiar przeczytać je od nowa.
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    jesteś niesamowita i masz wspaniały talent <3
    ~BiBi

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :) Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny <3 Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham too ! <333

    OdpowiedzUsuń